środa, 25 stycznia 2012

Lek na przedślubną gorączkę

Ślub i wesele należą niewątpliwie do wydarzeń ważnych i – najczęściej - długo oczekiwanych. Przygotowania do tych uroczystości trwają przeważnie kilka lub kilkanaście miesięcy. Im bardziej odległą datę ślubu ustalają narzeczeni, tym więcej mają czasu i możliwości na spokojne, rozsądne zorganizowanie wszystkich niezbędnych formalności. Dlatego, jeśli to możliwe, każda para młoda stara się wygospodarować na przedślubne przygotowania optymalną dla siebie ilość czasu, po to, by uniknąć później niepotrzebnej paniki spowodowanej przedślubną gorączką.

Wydawać by się mogło, że najlepiej zorganizowanym parom przedweselny stres raczej nie grozi. Czy tak jest w istocie? Ośmieliłabym się powiedzieć, że nie. Choć owszem - zdarzają się pewnie takie pary, które od momentu zaręczyn aż do chwili składnia małżeńskiej przysięgi wypełnia stoicki spokój i które bez cienia zdenerwowania pokonują kolejne etapy przedślubnych przygotowań. Z pewnością jednak narzeczeni będący oazą spokoju przez cały okres przygotowań przedślubnych należą do wyjątków. W większości wypadków państwa młodych prędzej czy później dopada przedmałżeńska i przedweselna panika, ponieważ doskonale zdają sobie sprawę z tego, że z każdą chwilą zbliżają się do dnia, w którym staną przed nie lada wyzwaniem. Będą składać przysięgę na oczach wielu osób, wśród których przeważnie prócz najbliższych jest również sporo osób, które widzą pierwszy raz w życiu. Później z kolei wszystkich przybyłych bliskich i mniej bliskich należy przyzwoicie ugościć lub choćby zająć rozmową czy tańcem.

Jednych taka perspektywa przeraża w mniejszym stopniu innych wręcz paraliżuje. Najlepszym na to lekarstwem jest po prostu rozmowa. Nie chodzi jednak o kolejną rozmowę na temat tego, co jeszcze należy zrobić, załatwić czy podpisać. Chodzi o kilka słów na temat tego, co jest w danej chwili w nas. Bez względu na to, jak dużo czasu narzeczeni wygospodarują na przygotowania przedślubne, z pewnością nadejdzie taki moment, gdy w jednym z nich lub w obojgu nagromadzą się niewygodne emocje, spowodowane napięciem związanym ze zbliżającą się uroczystością. Warto wtedy o tych emocjach porozmawiać, nazwać je, zaakceptować i dzięki temu uwolnić się od nich. Warto powiedzieć szczerze partnerowi, czego boimy się najbardziej, co nas denerwuje, przed czym mamy największą tremę. Dobrze jest przyznać się do swoich obaw, nawet jeśli wydają się nam one absurdalne czy wręcz głupie. Może bowiem okazać się, że nasz partner ma podobne odczucia i również nie czuję się z nimi najlepiej.

W czasie takiej szczerej rozmowy, po nazwaniu niewygodnych emocji, można oderwać się całkowicie od tematu przygotowań związanych ze ślubem, wybiec myślami w daleką nawet przyszłość i pofantazjować na temat wspólnego życia - pomyśleć, na przykład, gdzie chciałoby się pojechać w podróż poślubną albo nawet zabawić się we wspólne projektowanie wnętrz pomieszczeń w wymarzonym domu czy mieszkaniu. Co bardzo istotne - nie muszą to być plany realne! Wszak od tych właśnie trzeba na chwilę odpocząć. Warto na przykład zapytać partnera, czy w domu chciałby mieć na ścianach obrazy, zdjęcia oprawione w antyramy czy może po prostu plakaty. Jakie miałyby to być plakaty? Jakie zdjęcia? Pomysły na projekty związane ze wspólną przyszłością zapewne każdej parze młodej przychodzić będą do głowy same. Każda para ma bowiem swój świat, swoją wspólną przestrzeń i na nią właśnie najlepiej zwrócić uwagę w chwilach kryzysu – a takie zdarzyć się mogą zarówno przed ślubem, jak i po nim… Takie pokonanie pierwszych problemów być może ponadto optymistycznym zwiastunem znalezienia antidotum na gorsze momenty w przyszłym wspólnym życiu.

0 komentarze:

Prześlij komentarz